wtorek, 17 grudnia 2013

007 - I love this world!

* Vivien *
Jedziemy już od jakiś dwudziestu minut. Siedzę między tymi... debilami (czyt. Harry i Zayn) i jestem cholernie wkurzona. ONI ZACHOWUJĄ SIĘ JAK MAŁE DZIECI! Skrzyżowałam ręce na piersi i głośno westchnęłam. Widziałam jak Louis patrzy na mnie we wstecznym lusterku i jak się delikatnie do mnie uśmiecha. Wywróciłam oczami i zaczęłam przyglądać się moim kolana. Kątem oka dostrzegłam bawiącego się telefonem Mulata oraz spoglądającego na mnie Curly Boy'a. Tomlison oczywiście żartował i starał się nas rozśmieszyć.
Niespodziewanie na moim kolanie spoczęła dużo dłoń Stylesa. Spojrzałam na niego wrogo, lecz on nic sobie z tego nie robił. Uśmiechnął się szeroko widząc moje zdenerwowanie. Strzepnęłam jego rękę i przysunęłam się bliżej Malika. Ten natychmiast przestał robić to co wcześniej i zaczął ze mną rozmowę. Ciągle odpowiadałam półsłówkami. Chciałam aby to jak najszybciej minęło.
Gdy dotarliśmy na miejsce otworzyłam drzwi od strony Zayn'a. Niczym zwinny królik chciałam go przeskoczyć, ale nie wpadłam na pomysł, że on też zechce wyjść. Wynikiem tego był nasz upadek. Zamknęłam oczy i usłyszałam tylko głośny jęk chłopaka znajdującego się pode mną.
-Ej! Ja też chce! - krzyknął Harry, a następnie poczułam na sobie jakiś ciężar. Podejrzewam, że to był właśnie on.
-Złaź ze mnie słoniu! - krzyknęłam.
-No co ty nie powiesz? Ja mam dwa razy gorzej od ciebie!
-Sorry Malik! Tak bywa! - odezwał się chłopak nade mną.
-Gdybyś się do niej nie przystawiał, to nie znajdowalibyśmy się w takiej pozycji.
-Chłopaki - zaczęłam - Bardzo mi miło słuchać tej jakże NORMALNEJ konwersacji, ale JA CHCE WSTAĆ!
-Dobra, dobra.
Poczułam jak Harry ze mnie wstaje. Sturlałam się z Mulata, po czym usiadłam na ziemi. Lokowaty wyciągnął w moim kierunku dłoń, aby pomóc mi wstać. Niepewnie ją ujęłam i już chwilę później znajdowałam się w jego objęciach.
-A mi to już nie pomożesz? -oburzył się najbardziej poszkodowany - wielkie dzięki Stary!
Odsunęłam się od mojego wybawiciela i objęłam się rękami. Przybyła do nas reszta towarzystwa.  Cat promiennie się do mnie uśmiechnęła. Widać było, że jest szczęśliwa.  Odwzajemniłam gest. Lou otworzył bagażnik i zaczął przeglądać rzeczy znajdujące się w nim. Całym naszym składem ruszyliśmy  do wyznaczonego na ogniska miejsce.
Było tam wręcz przepięknie. W centrum zostały ułożone w kwadrat cztery pnie. W jego środku z łatwością można było rozpalić ognisko. Dalej dostrzegłam małe jeziorko, a dookoła niego rosło wiele liściastych drzew.
-Viv, idziesz? - zawołał Liam. Jak oni wszyscy się tam znaleźli? Aż tak się zamyśliłam?
Bez słowa ruszyłam w ich kierunku. Usiadłam między nowo poznanej dziewczyny Liama, a moją przyjaciółką. Nie miałam ochoty dalej użerać się z chłopakami, chociaż pewnie i tak  jestem dzisiaj na nich skazana.
-Jeśli jesteśmy już w komplecie to możemy zacząć...
-JEŚĆ! - przerwał Liamowi blondyn na co wszyscy się zaśmialiśmy.
-Przykro mi Niall, ale jeszcze nie. Pierwsze musimy wszystko przygotować i znaleźć jakieś patyki.
-Ja pójdę. -odezwał się Hazz - Viv, idziesz ze mną?
-Um... - Cat walnęła mnie łokciem w bok przez co wstałam. Teraz już nie miałam wyboru. - Jasne... - mruknęłam i ruszyłam za nim w głąb lasu.

* Cat *
Harry i Viv zniknęli w lesie. Niall cały czas nękał wszystkich o jedzenie. Louis i Zayn już od dłuższej chwili starali się rozłożyć namiot, lecz marnie im to wychodziło. W między czasie Liam i Danielle gdzieś wyparowali.
Usiadłam na jednej z ławeczek i oglądałam poczynanie chłopaków. Mimo starań nie udało mi się nie śmiać. Dopiero po chwili zorientowałam się, że nigdzie nie ma mojego Blondyna... Znaczy nie mojego, ale... To jest bardziej skomplikowane niż się wydaje! Zaczęłam szukać go wzrokiem. Po chwili poczułam czyjeś ramiona wokół mnie.
-Tęskniłaś? -zapytał Niall, szepcząc mi do ucha.
-Może tak, a może nie. -odwróciłam głowę w jego kierunku.
-Chyba powinienem się obrazić...
-Zrobisz mi to? - pociągnęłam go na miejsce obok mnie.
-Nie jestem w stanie... - ciągle patrzyliśmy sobie w oczy. Dostrzegłam jednak, że przysunął się bliżej mnie. Powoli zaczął się schylać w moją stronę.Czy on chce mnie pocałować? Delikatnie się uśmiechnęłam i pozwoliłam mu działać. Prawie stykaliśmy się ustami, gdy usłyszeliśmy gwizdy chłopaków.
Odsunęłam się od Horana speszona. Spuściłam głowę czując, że robię się cała czerwona. Poczułam jego dłoń na mojej brodzie. Zmusił mnie, abym na niego spojrzała. Gdy to zrobiłam, pocałował mnie w nos. Uśmiechnęłam się przez to.
Chłopaki podeszli do nas i rozłożyli się na pozostałych ławkach. Wyglądali jak 7 nieszczęść.
-Tak się chłopcy zmęczyli rozkładaniem namiotu?
-Tak... to było...okropne... -powiedział Lou dramatycznym głosem. Spojrzałam na miejsce, gdzie powinien znajdować się rozłożony przedmiot. Mimo ich starań nawet nie przypominał tego, co powinien. Szeroko uśmiechnęłam się na ten widok.
-Ojej.. biedni chłopcy...- postanowiłam porobić sobie z nich żarty. Irlandczyk patrzył na nich wzrokiem, który mógłby zabijać. Nie zdążyli mi jednak odpowiedzieć, gdyż zjawiła się wściekła i obrażona Viv, a za nią wlókł się zasmucony Harry. Oboje nieśli drewno na ognisko. Brązowowłosa rzuciła je niedaleko nas. Przesunęłam się przez to bliżej blondyna z wielkimi oczami.
-Viv, wszystko w porządku?
-Obiecuję ci, że jeśli jeszcze raz zaciągniesz mnie na taką "imprezę", to własnoręcznie cię ukatrupię!- Powiedziała to najsłodszym głosem na jaki było ją stać. W wyniku tego schowałam się za moim sąsiadem. Wszyscy dookoła nas zaczęli się śmiać, łącznie z Państwem Obrażalskim i moim wybawcą. mój ukochany otoczył mnie ramionami.
-Nie martw się, obronię cię.
-W takim razie nie dostaniesz tych wszystkich słodkości, które przygotowała Cat.- Zagroziła mu Vivien.
-Ja tu mam lepsze słodkości.- czułam na sobie jego wzrok, przez co zrobiłam się czerwona. Wtuliłam się w niego jeszcze mocniej, gdy usłyszałam wydawane przez chłopaków: "uuuu...".
-Dobra ludzie! Musimy rozłożyć te nieszczęsne namioty i rozpalić ognisko- Dziękuję Liamie! Oh yeah! Może nikt nie zauważy moich czerwonych policzków!
-To ja z Cat i Dani przygotujemy jedzenie! - wyskoczyła Vivi, a blondyn  głośno jęknął. Zaśmiałam się i odsunęłam się do niego. Musnęłam jego policzek i ruszyłam z dziewczynami do samochodu Louisa.

*Danielle*
Liam przedstawił mi dzisiaj dziewczyny. Śmiało mogę powiedzieć, że są niesamowite. Cat jest przesłodka, a Vivien ma charakterek. Idealnie pasują do naszej paczki. Boję się tylko, żeby Perrie może zauważyć w nich rywalki. Mam jednak nadzieję, że tak się nie stanie.
We trójkę ruszyłyśmy do samochodu. Każdy pomógł coś przygotować i teraz weszła z tego góra jedzenia. Znając naszych pozostałych towarzyszy nic się nie zmarnuje. W końcu to oni.
-Danielle, uczysz się gdzieś?- zadała mi pytanie brązowowłosa (od autora- chodzi o Viv)
-Nie, ale trochę tańczę.
-Zawodowo? - do rozmowy dołączyła także Catherine.
-Można tak powiedzieć...Na razie nie jest to nic wielkiego, ale...
-Spełniasz marzenia?
-Tak.. Skąd to wiesz?
-Uśmiechałaś się gdy o tym mówiłaś.
-Serio? - Zdziwiłam się. Faktycznie robiłam to co kocham i spełniam marzenia, ale nie myślałam, że tak to widać.
-Tak - obie to potwierdziły. Zaśmiałam się z ich zgodności. Muszą się już znacz wiele lat.
Przeniosłyśmy część jedzenia do naszego obozowiska. Stałam tyłem do chłopaków, więc nie widziałam co robią. Przysłuchiwałam się wesołej rozmowie dziewczyn, gdy poczułam czyjeś ręce na talii. Wiedziałam, że będzie to Liam. Delikatnie odgarnął moje włosy. Uśmiechnęłam się gdy zaczął składać drobne pocałunki na mojej szyi. Chwyciłam jego rękę, przytulając się do niego. Zapowiadał się bardzo miły dzień.

Vivien *
Usiedliśmy wokoło miejsca, gdzie rozpalimy ognisko. Atmosfera była wręcz przezabawna. Harry już na dobre się rozweselił i razem z Louisem i Zaynem robili sobie głupie żarty, z których każdy się śmiał. Wszyscy oprócz mnie i Liama pili piwo. Zdziwiłam się, kiedy Cat po nie sięgnęła. Niegrzeczna dziewczynka...
-Hej, mała! Nie pijesz z nami?- Zawołał Mulat. Pokręciłam przecząco głową.
-Nie daj się prosić, kochanie.- powiedział Harry i usiadł obok mnie.- Bo wrzucę cię do wody!
-To chyba będziesz zmuszony.

* CHWILE PÓŹNIEJ *
-Styles! Odstaw mnie na ziemię! - zaczęłam krzyczeć na cały głos. 
-To jak? Napijesz się z nami?
-Nie!
-Harry, ona jest jeszcze niepełnoletnia - Wtrąciła się Cat.
-Serio?- Wyglądał na zdziwionego. Delikatnie odstawił mnie na ziemię. Od razu uderzyłam go w ramię. Przyglądał mi się, ale nie zrobił nic.
-Pełnoletnia czy nie, przyda się jej coś na ochłodę - Pan Malik złapał mnie w talii , podnosząc mnie do góry. Przerzucił mnie przez ramię i podszedł do jeziora. Krzyczałam i kopałam nogami, ale nic sobie z tego nie robił.- YOLO! -Wskoczył ze mną do lodowatej wody. Puścił mnie gdy prawie dotykaliśmy wody. Dobrze, że umiem pływać! Wynurzyłam się i pociągnęłam winowajce z powrotem do wody. Dumna (i mokra) wyszłam na brzeg. Jeszcze mu się oberwie!

* Cat *
Któryś z chłopaków  szybko wyciągnął z samochodu ręczniki i podał je naszym pływakom.Moja przyjaciółka wykręciła wodę z włosów i wytarła je ręcznikiem. Wkurzona usiadła kawałek do nas, ale ciągle w naszym kręgu.
-Viv... - zaczął Mulat, ale nie dane było mu skończyć.
-Nawet nie waż się do mnie odzywać! A spróbuj tylko zbliżyć się do mnie o 3 metry, to rodzona matka cię nie pozna!
-Ojej! - powiedział Harry i jednym ruchem ręki przyciągnął ją do swojego boku, przytulając -Uważaj Kochanie, bo ci żyłka pęknie - zaśmiał się i co mnie zdziwiło pocałował ją w czoło.
-Puszczaj mnie! - Wydostała się z jego uścisku i usiadła obok mnie. Potarłam jej plecy ręką w celu dodania jej otuchy oraz zrozumienia. Mimo wszystko to ja ją tu wyciągnęłam. Atmosfera trochę się zmieniła i to na gorsze. Nikt nie wiedział co powiedzieć.
-Dobra, rozpalamy to ognisko! - Wykrzyknął Louis. Jest on w końcu radosną osobą. Nie wytrzyma długo w ponurej atmosferze. Chłopcy zaczęli rozpalać ogień. Na początku niezbyt im to wychodziło, przez co razem z Danielle zaczęłyśmy chichotać. Nawet Viv uśmiechnęła się pod nosem. Dopiero po kilku minutach udało im się to. Razem z Peazer zaczęłyśmy głośno klaskać. Chłopcy ukłonili się w geście podziękowania.
-No panowie! Skoro rozpalenie ogniska tak wam pięknie poszło to teraz zajmijcie się namiotami. - odezwała się Dani. Chłopakom miny od razu zrzedły. Zachichotałam z tego widoku.
-Ale tylko jeśli nam pomożecie - Hazz obdarzył Viv pięknym uśmiechem.
-Nie radze ci się do mnie zbliżać.
-Oj Vivi, Vivi- Zaśmiałam się, wstałam i złapałam ją za rękę. Razem z dziewczynami zabrałyśmy się za rozkładanie jednego z namiotów, a chłopcy zostali zmuszeni zająć się drugim. Oby coś z tego wyszło.

* PO JAKIMŚ CZASIE *

Zerknęłam przez ramię jak idzie chłopakom. Szeroko się uśmiechnęłam, gdy zobaczyłam, że opornie im to idzie. Same już prawie kończyłyśmy. Najstarsza z nas (Danielle) zamknęła drzwiczki i otrzepała spodnie, wstając. Odwróciła się w stronę naszych mężczyzn i wybuchła głośnym śmiechem. Oni fuknęli i zaczęli wyglądać na obrażonych.
-Zobaczymy kto będzie się śmiać ostatni, kotku! - krzyknął Liam.
-Pan obrażalski się znalazł. - zaczęła mu dokuczać i dźgać w  bok. Ten szybko się odwrócił i chwycił jej ręce. Zaczęli się gonić po całym polu. Razem  Viv poinstruowałyśmy pozostałych jak złożyć ten przeklęty namiot. Gdy skończyli, zaczęli się śmiać.
-I co my byśmy bez was zrobili?
-Zginęli, pokonani przez misia. - mruknęła Vivi, a my zaczęliśmy się śmiać.
Chłopaki pomogli nam wsadzić jedzenie do jednego z namiotów.Widziałam, że Niall kosztował wszystkiego, tak, aby nie było później tego widać. Cicho zakradłam się do niego. Stanęłam za nim. Miałam szczęście, że siedział. Korzystając z tego nachyliłam się nad nim.
-Nie ładnie tak podkradać jedzenie. - szepnęłam mu na ucho. Podskoczył na miejscu, a ja uśmiechnęłam się szeroko.
-Nie strasz mnie tak, Kochanie.Uśmiechnął się do mnie po czym wstał. Chwycił mnie ramionami w talii.
-Przepraszam, ale nie mogłam się powstrzymać.- poczułam ciepło na policzkach. Położyłam ręce na jego karku. Pierwszy raz powiedział do mnie"kochanie".
-Może pójdziemy po drewno? Viv i Harry nie przynieśli go za dużo.
-Z tobą zawsze. - chwycił mnie za rękę i zaczął prowadzić w stronę lasu. Między nami zapanowała cisza. , ale nie przeszkadzało mi to. Otaczała nas piękna natura i byliśmy razem. Muszę przyznać, że chyba coś do niego czuję. Nie jestem tego pewna... Znamy się bardzo krótko. Jeśli jednak przyjdzie co do czego zaryzykuję.
Zaczęliśmy zbierać jakieś gałęzie. Niall zaczął się wygłupiać przez co wybuchałam głośnym śmiechem. Z nim nie da się nudzić.
Jak to z moim szczęściem bywa nie zauważyłam wystającego z ziemi korzenia. Potknęłam się i nie zdążyłam złapać równowagi. Runęłam na ziemię jak długa, rozsypując zebrane patyki. od razu znalazł się obok mnie. Spojrzał na mnie wzrokiem pełnym troski i strachu.
-Nic ci się nie stało?
-Nie, wszystko dobrze.- uśmiechnęłam się do niego.Widziałam, że nie był tego pewien. Dotknęłam dłonią jego policzek.Patrzyliśmy sobie w oczy. Zaczął się do mnie zbliżać. Teraz już nikt nam nie przeszkodzi! Poczułam jego usta na swoich. Uśmiechnęłam się nie odrywając się od niego.Po chwili odsunął się ode mnie.
-Przepraszam nie mogłem się powstrzymać..
-Nie masz za co przepraszać. Mnie się bardzo podobało.
-Naprawdę?
Ochoczo kiwnęłam głową. Przybliżyłam się do niego i musnęłam jego usta swoimi. Poczułam jak moje policzki przybrały czerwony kolor. Nialler pogłębił nasz pocałunek. Bez zastanowienia uczyniłam to samo.
Gdy tylko się od siebie oderwaliśmy, dotknęliśmy się swoimi czołami. Zamknęłam oczy i uśmiechnęłam się. Czy to jest sen? To nie jest możliwe, abym spotkała takiego wspaniałego chłopaka.
Otworzyłam oczy , a on ciągle tu był. Stał przede mną i uważnie mnie obserwował. Spojrzałam w jego oczy. Dostrzegłam w nich wesołe iskierki. To będzie wspaniały dzień!

~*~
BARDZO PRZEPRASZAM ZA TO WIELKIE OPÓŹNIENIE! Powinniście mnie za to zabić, ale zwaliło nam się na głowę dość sporo spraw. Jednak w końcu się udało. Właśnie mogliście przeczytać 7 rozdział naszego opowiadania. Mam nadzieją, że wam się spodobało. BARDZO PROSIMY O KOMENTARZE! 
Z okazji zbliżających się świąt chciałybyśmy życzyć wam wszystkiego co najlepsze, spełnienia marzeń (tych małych jak i wielkich). Abyście odnaleźli swoją prawdziwą miłość oraz tego, czego pragniecie.
Pozdrawiam :**
Lucky. xx

9 komentarzy:

  1. No i przeczytałam! To opowiadanie jest świetne. Horan i Cat tacy słodcy awwwww. Kocham charaktrtek Vivi. Czekam na kolejny rozdział
    @Furby_xoxo

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny rozdział*.* czekam na następny <333

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział, aż się podnieciłam mrrr :*

    OdpowiedzUsuń
  4. przeczytałam wszystkie rozdziały, ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny rozdział czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Piszesz niczym prawdziwa pisarka *o* nie przestawaj pisać <3

    OdpowiedzUsuń
  7. rozdział bardzo mi się podoba, masz ciekawy styl pisania :) x
    wpadniesz może do mnie?
    http://how-could-she-know.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Super :) podoba mi się sytuacja z Viv i Harrym, to moje ulubione wątki xd

    @NiallMyBacon

    OdpowiedzUsuń
  9. 58 years old VP Accounting Margit Norquay, hailing from Igloolik enjoys watching movies like Blue Smoke and amateur radio. Took a trip to Wieliczka Salt Mine and drives a 4Runner. oryginalna strona

    OdpowiedzUsuń