środa, 24 lipca 2013

004 - Good luck Vivien!

* Vivien *
Od paru dobrych lat uważałam, że to ja jestem gadułą. Po tym jak Cat "w skrócie" zaczęła streszczać przebieg swojej randki z Niall'em, zmieniłam zdanie. Co prawda w połowię przestałam jej słuchać, ale kiedy wspomniała o Harry'm. Tak ten Harry z charakterystycznymi lokami i dołeczkami w policzkach. Dora nie zmieniajmy tematu! Do rzeczy.
Po co on jej mówił, że niby ją szpiegowałam? Choć i tak wiem, że ona nie wierzy w to, bo sama opowiedziała mi, co się wydarzyło i w ogóle. Teraz będzie mnie męczyła nieskończoną ilością pytań. Zabiję Harry'ego! Jak tylko go jeszcze kiedyś zobaczę..
- Vivi! - Z moich przemyśleń wyrwała mnie czarnowłosa.
- Tak?
- Odpowiesz mi wreszcie na to pytanie? - Zapytała z wielką nadzieją.
- Tak, jasne! Ale.. Jakie było pytanie? - Głośno westchnęła.
- Jakim cudem widziałaś Harry'ego?
- No normalnie.. - Zaśmiałam się. - Nudziło mi się, więc poszłam do parku. Kiedy wracałam spotkałam go z dziewczyną i..
- Zaraz, zaraz! - Przerwała mi w połowie zdania.
- On ma dziewczynę? - Zapytała niepewnie.
- Tak. Chyba na to wyglądało. - Rzuciłam obojętnie. Nie chciałam, aby zauważyła, że coś jest nie tak. A jest, tak?
- Okey, co dalej? - Uśmiechnęła się.
- Jak wcześniej mówiłam.. Kiedy wracałam spotkałam go z dziewczyną, rozpoznał mnie z Starbucks'a i tak zaczęła się gadka. Potem udałam się do domu, a oni to ja nie wiem, co robili.. KONIEC!
- Czy to na pewno wszystko?
- Tak Cat, na pewno. - Uśmiechnęłam się. - Ale jutro spędzamy cały dzień razem! - Dodałam.
- Dobra, a teraz idziemy spać. - Oznajmiła radośnie.
- Tylko nie obudź mnie tak jak dzisiaj! - Krzyknęłam, kiedy dziewczyna wchodziła po schodach na górę. Usłyszałam tylko zamykające się drzwi do jej pokoju. Po chwili sama udałam się do swojego. Wykonałam wszystkie potrzebne czynności związane z wieczorną toaletą i poszłam spać.

* NASTĘPNEGO DNIA - dalej oczami Vivien *
Jakie to piękne uczucie, kiedy budzę się o godzinie, o której sama zechcę i nikt, ani nic mi w tym nie przeszkodzi. Właśnie dzisiaj to poczułam. Wstałam po dwunastej, tak jak zazwyczaj. W porównaniu do Cat jestem nie złym śpiochem. Około godziny dwunastej trzydzieści skończyłam poranną toaletę. Na dworze było ciepło i o dziwo słonecznie, ale znając pogodę jaka panuję w Londynie zawsze może się to zmienić na ulewę. Założyłam, więc ten zestaw ubrań. O dwunastej trzydzieści dwa robiłam już sobie śniadanie, chociaż można to nazwać obiadem. Moja przyjaciółka w tym czasie siedziała w salonie przed telewizorem. Usiadłam przy stole z pełną miską mokrych już od mleka płatków. Po chwili dołączyła do mnie.
- Wyspałaś się? - Zapytała.
- Yhm.. A ty? - Zaczęłam zajadać.
- Yep. - Uśmiechnęła się.
- To dobrze, bo idziesz dzisiaj ze mną do salonu tatuażu i nie chcę żebyś zasnęła.. - Zaśmiałam się i kontynuowałam jedzenie.
- Gdzie?! - Zdziwiła się. Nie wiem czemu, przecież od zawsze wiedziała, że chcę zrobić sobie tatuaż.
- Do studnia tatuażu.
- Hahaha!!! Przecież ty się igieł boisz. - Powiedziała, że śmiechem.
- Tak, ale nie będę z tym zwlekała do końca życia. Marzę o tatuażu nie o dziś, a mój strach minie, kiedy się tam ze mną wybierzesz i duchowo powspierasz. - Zakończyłam swój monolog.
- Hm.. Okey! - Zaśmiała się. - To jedz i idziemy.
Po zjedzonym śniadaniu razem z "moim wsparciem" udałyśmy się w zaplanowane miejsce. Szczerze? Bałam się niesamowicie, choć nawet nie wiem czego.. Przecież to nie boli, prawda? Zawsze, kiedy widziałam igłę chciałam uciec jak najdalej od tego czegoś!
Weszłyśmy do niedużego budynku. W poczekalni na ciemno czerwonych ścianach wisiały różne fotografie tatuażów. W kącie znajdowały się czarne fotel i stolik, na którym leżało pełno katalogów. Usiadłyśmy tam.
Chwyciłam pierwszy lepszy album i razem z Cat zaczęłam go przeglądać. Znajdowały się tam różne "rysunki". Przewracałyśmy kartkę za kartką i nic się nam nie podobało. Mamy ciężki gust, ale jak idziemy na zakupy to od razu coś znajdujemy, a teraz? Nic. Pusta. W końcu na ostatniej stronie znalazłyśmy idealnie pasujący do mnie tatuaż. Był to znak nie skończoności z napisem "love" i "life" zakończonym z jednej strony piórkiem.
Pokazałam go przyjaciółce i zaczęłyśmy się cieszyć oraz zastanawiać, czy nic w nim nie zmienić. Postanowiłyśmy go zostawić takim jakim go znalazłyśmy.
Siedziałyśmy i czekałyśmy na moją kolej. Cat zaczęła coś pisać na telefonie. Uśmiechała się do ekraniku jak głupi do sera.
- Vivi?
- Tak, Cat?
- No, bo Niall poprosił, abym się z nim spotkała i..
- I..
- Wiem, że bardzo chcesz, abym tu była, ale ten chłopak jest dla mnie ważny.
- Jasne, leć. - Bałam się tego, ale szczęście Cat było dla mnie jeszcze ważniejsze. Dziewczyna uwiesiła mi się na szyji. Mocno odwzajemniłam ten gest. Uśmiechnęłam się do niej. Poprawiłam płaszcz i jeszcze raz mnie przytuliła.
- Dzięki młoda.
- Ej! Jestem młodsza tylko o dwa miesiące,
- No właśnie.
Idź, bo Romeo czeka.
Odwróciłam ją i popchnęłam w stronę drzwi. Zaczęła się śmiać. Chwyciłam klamkę i popchnęła ja. Jak zwykle szczęście jej sprzyjało. Właśnie wpadła na jakiegoś chłopaka.
O cholera! Przecież to Harry! Dlaczego mnie to spotyka? Widziałam jak rozmawiają. W tym momencie wszystko skłoniło mnie do zrezygnowania z planów.
- Vivi! Może Harry z tobą posiedzi? Dasz radę! Pa!
- Em.. - Już chciałam coś powiedzieć, ale wyszła bardzo szybko. Zostawiła mnie tu samą z.. nim?! Natychmiast doznałam szoku. Spojrzałam na chłopaka, a następnie na zamykające się drzwi.
- Hej! - Rzucił radośnie. Nawet nie zauważyłam, kiedy obok mnie usiadł.
- Cześć.. Co ty tutaj robisz? - Zapytałam niepewnie.
- Siedzę i rozmawiam z tobą. Nie widzisz?
- Nie.. Okulary noszę sobie dla ozdoby.
- Aha.. Myślę jednak, że bez nich wyglądałabyś jeszcze ładniej. - Zarumieniłam się.
- Dziękuję. - Mruknęłam pod nosem. On widząc moją reakcję zaczął się śmiać.
Siedzieliśmy chwilę w ciszy. Nagle z pomieszczenia obok wyszedł jakiś facet. Zaprosił mnie do środka momentalnie znieruchomiałam. Chciałam to zrobić, ale się bałam. Wpatrywałam się w jeden punkt. Poczułam jak ktoś mnie szturcha. Spojrzałam w tamtą stronę. Pan loczek spojrzał na mnie wyczekująco.
- Idziesz? - Wskazał na drzwi. Zaczęłam szybciej oddychać.
- Tak, jasne. - Wstałam na drżących nogach.
- Na pewno wszystko dobrze?
- Ta..
- A może.. mógłbym..
- Co mógłbyś?
- Wejść z tobą.
Nie wiedziałam, co mam powiedzieć. Bałam się wejść tam sama i mu zaufać. Po chwili zastanowienia tylko kiwnęłam głową. Uśmiechnął się i podszedł do mnie. Ręce zaczęły mi się trząść, kiedy popchnął mnie w stronę wejścia.
Weszliśmy do mniejszego pomieszczenia. W środku znajdował się duży fotel, a przy nim siedział jakiś facet. Stałam nie wiedząc, co zrobić. Mężczyzna przywitał mnie o raz zapytał, co zamierzam zrobić. Szybko wytłumaczyłam o co mi chodzi. Od razu zrozumiał.
- Dobrze, usiądź tutaj. - Powiedział i wskazał na miejsce obok. Muszę przyznać, że na tym wielkim fotelu siedziało się całkiem wygodnie.
W milczeniu patrzyłam na wszystkie wyjmowane narzędzia. Nagle wyjął z szuflady narzędzie z ostrą igłą. Jęknęłam ze strachu.
- Wszystko w porządku?
- N-n-nie nic. - Uśmiechnęłam się na siłę. Inaczej wtedy nie umiałam i chyba dobrze mi to nie wyszło, gdyż podszedł do mnie Harry.
- Vivien, boisz się?
- Nie no, co ty! - Starałam się, aby to zabrzmiało wiarygodnie, ale dzisiaj nic mi nie wychodziło tak jak powinno.
- Przecież wiesz, że nie musisz tego robić. - Szepnął.
- Nie muszę, ale chcę. Nawet bardzo. - Przez krótką chwilę patrzyliśmy sobie w oczy do puki ktoś nam nie przerwał.
- To jak, zaczynamy? - Tatuator ponownie mnie zapytał.
Spojrzałam na mojego towarzysza. Uśmiechnął się. Chwycił moją małą w porównaniu z jego dłoń, po czym oplótł pale wokół moich i mocno je ścisnął. O to tym sposobem dodał mi odwagi, Uśmiechnęłam się.
- Możemy zaczynać.
Związałam włosy w koka. Chciałam mieć tatuaż na karku, więc musiałam to zrobić. Inaczej trudno byłoby cokolwiek zdziałać.
Już po chwili czułam lekkie ukłucie na moim ciele, a co jakiś czas delikatnie mrowienie. Nawet nie jest tak źle. Do czasu.. Jęknęłam z bólu, kiedy igła zostawiła ślad na moim czułym punkcie. Hazz do razu zareagował i o ile można było bardziej ścisnął moją dłoń. Kciukiem gładził jej zewnętrzną stronę.
Po bardzo długiej chwili ból minął. Mogłam już otworzyć oczy, ale się nie odważyłam. Wolałam mieć jej zamknięte do puki kłucie się nie skończy.
- Vivien, otwórz oczy. - Powiedział Harry błagalnym tonem.
- Nie.
- No proszę.. Chcę zobaczyć jaki masz kolor oczu. - Mogłam sobie wyobrazić, że się do mnie szczerzy.
- Zielone.
- Naprawdę? Jakoś ci nie wierzę.. - Ciągnął dalej. Odtworzyłam jedno oko i zerknęłam na niego. Jak podejrzewałam na jego twarzy gościł szeroki uśmiech.
- Teraz już mi wierzysz?
- Nie.
Odetchnęłam głęboko i otworzyłam drugie oko. Popatrzyłam na niego pytająco. Spojrzał mi prosto w oczy i uśmiechnął się. Tym razem na jego policzkach pojawiły się uroczę dołeczki. Czułam, że na moich pojawiają się małe rumieńce. Chłopak to pewnie zauważył, gdyż zaśmiał się. Tą piękną chwilę przerwał nam tatuator oznajmiający, że skończył swoje dzieło.
- Jak ci się podoba? - Zapytał. Trochę trudno było mi zobaczyć swój pierwszy tatuaż. Choć stałam przed lustrem z odwróconą głową do tyłu to i tak mało, co dawało. Nawet drugie lusterko nie wiele pomogło.
- Jest świetny! - Przynajmniej taką mam nadzieję. W domu Cat zrobi zdjęcie i mi pokaże. - Ile się należy?
- Czterdzieści funtów (około dwadzieścia złoty).
Wyciągnęłam portfel z torebki i wręczyłam mężczyźnie należytą sumę. Przed wyjściem podziękowałam mu i razem z Harry'm opuściliśmy studio.
- To.. - Zaczął.
- To co?
- Może.. byśmy..
- Harry do rzeczy! Proszę.. - Pogoniłam go.
- To może byśmy poszli do Starbucks'a na kawę o ciastko, co? Wiesz.. taka nagroda za to, że byłaś dzielna. - Uśmiechnął się. Który to dzisiaj raz? Hm.. Czwarty, a może nawet piąty? Dobra, nie ważne!
- Ok! Tylko, że..
- Tylko, że co? - Przerwał mi w połowie zdania.
- Wiesz, że kobiecie się nie przerywa
- Przepraszam? - Powiedział, że śmiechem. Teatralnie przewróciłam oczami.
- Tylko, że TY płacisz. - Podkreśliłam przedostatnie słowo i wystawiłam w jego stronę język.
- Hahaha, nie ma problemu.
Z wielkim uśmiechami na twarzy ruszyliśmy do najbliższego Starbucks'a. Cała droga minęła nam bardzo wesoło. Harreh bez przerwy opowiadał jakieś kawały, a ja nie przestawałam się śmiać. Nawet jak były one bez sensu lub nie do końca je rozumiałam.
Nawet nie wiem, kiedy znaleźliśmy się pod kawiarnią. Weszliśmy do środka. Hazza zachował się jak prawdziwy dżentelmen i wpuścił mnie w drzwiach jako pierwszą.
- Dziękuje. - Powiedziałam tak cicho, że przez chwilę zaczęłam się zastanawiać, czy to usłyszał. Po chwili uśmiechnął się (po raz piąty/szósty), czyli jednak usłyszał.
Usiedliśmy w mniej widocznym miejscu dla pozostałych klientów. Harold wziął dla siebie zwykłą, średnią latte i czekoladowego muffina, a ja wybrałam karmelowe frappuccino i donuta polanego różowym lukrem. Nie czekaliśmy długo na nasze słodkości. Zaczęliśmy zajadać. Muszę przyznać, że nigdy nie jadłam tak pysznego donuta.
Ponownie usłyszałam śmiechy mojego towarzysza. W czym było śmieszne jedzenie i picie? Nie ogarniam tego chłopaka. Zdziwiona spojrzałam na niego.Chwycił serwetkę i skierował ją w stronę mojego nosa. Zamarłam na chwilę. Delikatnie mi go wytarł. Dalej nie wiedziałam, o co mu chodziło. Pokazał mi serwetkę i nagle wszystko zrozumiałam. Brudas ze mnie, a z jego strony było bardzo miłe. Zarumieniłam się. Cicho szepnęłam krótkie "dziękuje".
Niespodziewanie zadzwonił jego telefon. Spojrzał na mnie pytająco.
- Na co czekasz? Telefon, przecież sam się nie odbierze. - Uśmiechnęłam się.
- Zaraz wracam. - Odwzajemnił gest. Wpatrywałam się jak znika z mojego pola widzenia.
Siedziałam samotnie dokończając jedzenie. Po chwili mój talerzyk z donutem, który przyniosła kelnerka został opróżniony, a ja nadal miałam ochotę na coś słodkiego.
Spojrzałam na muffina Harry'ego. Sięgnęłam po niego ręką, ale szybko ją wycofałam. Przecież mu go nie zjem! Chociaż.. On tak smakowicie wygląda. Na dodatek jest czekoladowy. Kocham wszystko, co czekoladowe i do zjedzenia.
Raz się żyję! Znowu wyciągnęłam dłoń w stronę muffina, a następnie zaczęłam się nim delektować.
- Już jestem. No ej! - Odezwał się chłopak siadając na swoje wcześniejsze miejsce.
- No co? - Zapytałam jak gdyby nic.
- Zjadłaś mojego muffina!
- Nie prawda! Jeszcze mi trochę zostało. - Później dodałam. - Chcesz to dam ci kawałek..
- Tylko ja chciałem całego, a nie kawałek. - Powiedziała obrażony.
- To się nazywa pech, mój drogi kolego. - Zaśmiałam się, ale jemu wcale nie było do śmiechu. Spoważniałam.
- No weź, Harry! Nie fochaj się.. Zamówię ci tego muffina, okey? - Nie mogłam powstrzymać śmiechu.
- Nie trzeba. Nie jestem taki jak Niall. - W końcu na jego twarzy pojawił się uśmiech i te dołeczki, za które można by zabić.
- To znaczy jaki? - Zaciekawił mnie.
Tym razem przerwał nam dźwięk mojego telefonu. Wyciągnęłam z prawej kieszeni moich spodni. Zawsze go tam chowałam, Odblokowałam go i zobaczyłam na wyświetlacz.
- Odbierz. - Pośpieszył mnie lokowaty. Wcisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam do ucha.
- Hallo?
- Vivi! Wiesz, która jest godzina? Zaraz, czekaj! Nie, nie wiesz! Bo nie łaska zerknąć na zegarek, prawda? Gdzie ty w ogóle jesteś tyle godzin? Na pewno nie w studio tatuaży!
- Po pierwsze Cat nie krzycz, bo ogłuchnę, a żadna z nas tego nie chcę, prawda? Po drugie spokojnie. Jestem z Harry'm i nic mi nie jest. Zaraz będę w domu..
- Aaa.. - Jej głos nagle stał się dziwnie spokojny. - W takim razie się nie śpiesz. Do zobaczenia, mała!
- Cat, już ci mówiłam, że nie jestem.. - Nie dokończyłam, gdyż usłyszałam sygnał kończący połączenie. Wredna małpa!
- Chyba muszę się już zbierać. - Skierowałam to do Harry'ego, kiedy chowałam telefon na jego miejsce.
- Odprowadzę cię. - Zaproponował, a raczej stwierdził z radością.
- Nie musisz tego robić.
- Ale chcę. - Nie dawał za wygraną i mu uległam.
Szliśmy ulicami Londynu cały czas się śmiejąc. Raczej to ja się śmiałam, a Harry gadał. Przez jego ciągłe kawały myślałam, że pięknie mi brzuch.
Dziwnym trafem szybko złapaliśmy dobry kontakt. Choć znaliśmy się zaledwie dwa dni czułam się jakbym znała go całe życie.
Było w nim coś takiego, co ciągnęło mnie do niego, Teraz nie mogę powiedzieć, co to takiego jest, bo sama nie wiem. Z czasem wszystkiego się dowiem.
- To tutaj. - Wskazałam na nie za mały i nie za duży dom po za centrum miasta.
- Co? To nie możliwe, że ten czas tak szybko zleciał.. - Powiedział trochę smutny.
- Niestety, a jednak.. Może los sprawi, że znów się spotkamy. - Na mojej twarzy zagościł niepewny uśmiech.
- Mam nadzieję. - Urwał, a po chwili wyciągnął ręce jak do uścisku. - No to..
Nie wiedziałam, co w tym momencie mam zrobić. Przytulić go, a może po prostu się z nim pożegnać. Zaryzykowałam. Przytuliłam go.
- Do zobaczenia. - Szepnął mi prosto do ucha.
- Do zobaczenia, Harry. - Odszepnęłam.
Trwaliśmy w takiej pozycji dłużą chwilę. Nic nam nie przeszkadzało, aby to skończyć.
Po paru minutach wydostałam się z jego mocnego uścisku. Uśmiechnęłam się do niego. Skierowałam swoje kroki ku wejściu. Wyciągnęłam klucze z kieszeni i otworzyłam drzwi. Byłam ciekawa, czy chłopak mi się przygląda. Odwróciłam się, aby to sprawdzić. Nikogo za mną nie było. Przecież nie słyszałam jego kroków jak odchodził. Wyparował?
- Może los sprawi, że znów się spotkamy. - Powtórzyłam swoje wcześniejsze słowa, po czym weszłam do budynku.

~*~
Na początku chciałam z całego mojego małego serca podziękować za te pięć komentarzy, które się pojawiły pod ostatnim rozdziałem. Jest to o wiele mniej w porównaniu do pozostałych, no ale.. widocznie tak bywa. Jeszcze chciałabym przeprosić za jakiekolwiek błędy i literówki, ale rozdział był przepisywany na szybko..
Mam nadzieje, że spodobał wam się. Na prawdę dużo czasu zajęło mi jego stworzenie, gdyż jak coś napisałam to ciągle to usuwam. Gdyby nie kochana Alicja, która bardzo mi pomogła pewnie byście nie tego nie czytali, a więc chciałam ten rozdział zadedykować dla niej.
Jeszcze raz bardzo wam dziękuję i.. do następnego rozdziału z punktu widzenia Cat ! :) x
Pysia. xx

4 komentarze:

  1. Bardzo wciągające opowiadanie, przyjemnie się czyta. Czekam na następne rozdziały. :)
    Sandra~

    OdpowiedzUsuń
  2. CHCIAŁAM CIĘ POWKURZAĆ I NIE DODAWAŁAM KOMENTARZA, ALE JUŻ NIE BĘDĘ TAKA XD Wiem, że jesteś zła bo myślisz, że nie przeczytałam tego rozdziału... LAPSIE JA PRZECZYTAŁAM WSZYTSKIE ROZDZIAŁY! No, ale dziękuje za dedykacje to miłe szczególnie, że razem z tobą siedziałam na facebooku i się głowiłam nad tym co napisać dalej :D Hahaha fejm <3
    Love you xx



    twoja @alice69alicee

    PS. Nie nazywaj mnie ALICJA! :C

    OdpowiedzUsuń
  3. cudowny kiedy następny rozdział ?
    zapraszam do mnie http://thelastchanceofangel.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. kiedy następny ?

    OdpowiedzUsuń