piątek, 28 czerwca 2013

002 - The second time we meet

* Cat*
Padające przez okno światło obudziło mnie. Spojrzałam na zegarek. Wskazywał siódmą rano. Zdziwiłam się gdyż nigdy nie wstawałam tak wcześnie.
Ślimaczym krokiem zawędrowałam do łazienki. Przejrzałam się w lustrze. Sama przeraziłam się tym co tam zobaczyłam.
Szybko wykonałam wszystkie poranne czynności. Moje włosy mocno się pokręciły. Przeniosła wzrok w kierunku prostownicy. Podłączyłam ją do prądu i zaczęłam prostować pojedyncze pasma. Zajęło mi to jakieś pół godziny.
Ruszyłam do kuchni. W międzyczasie poczułam, że jestem głodna. Sprawdziłam zawartość naszej lodówki. Po chwili stwierdziłam, że znajdują się tam składniki na naleśniki. Wyciągnęłam je i zaczęłam wszystko szykować.
Przesunęłam krzesło do szafek i wyciągnęłam jedną z misek. Dziwnym trafem mój podest odsunął się. Wynikiem tego był bardzo bolesny upadek oraz zderzenie miski z podłogą. Głośno zaklęłam. Spojrzałam w stronę schodów. Moja kochana przyjaciółka już tam stała. Miała na sobie jakąś naciągniętą bluzkę i różowe kapcie króliczki. W ręce trzymała gitarę poniesioną do góry w celu ewentualnej obrony. Zaczęłam się głośno śmiać.
Vivi otworzyła szerzej oczy. Spojrzała na mnie jak na nienormalną. Po chwili ona również chichotała.
- Co ty robisz? Jest...- Spojrzała na rękę na której powinien znajdować się zegarek- PRZECIEŻ JA TU NIE MAM ZEGARKA!!! IDĘ SPAĆ!
- Dobra, ale zejdź za chwilę na śniadanie.
Vivien przytaknęła głową i udała się na górę. Ja w tym samym czasie ponownie wzięłam się za to co miałam zrobić. Podniosłam tą nieszczęsną miskę i zaczęłam robić naleśniki. Upiekłam ich około dwudziestu. Położyłam talerz z nimi na stole, a obok postawiłam dżem truskawkowy.
Usiadłam na jednym z krzeseł i czekałam na kumpelę. Zeszła już ubrana i w miarę ogarnięta. Usiadła obok mnie. Zaczęłyśmy jeść.
Po jakiś dwudziestu minutach zaczął dzwonić mój telefon, który leżał na stole. Spojrzałam na wyświetlacz. Pojawił się na nim nieznany numer. Przesunęłam urządzenie w stronę brązowowłosej. Zaczęłyśmy się przekomarzać. W końcu go odebrała. Uważnie słuchałam co mówi.
- Tak?
- ...
- Nie, z jej przyjaciółką. A ja z kim rozmawiam?
-...
- Aaa... Ten chłopak ze Starbucks'a. - Prawie wyrwałam jej go z ręki. Zaczęła się śmiać. Kopnęłam ją pod stołem w nogę.
- Halo? Przepraszam, ale nie było mnie w pokoju.
- Nic się nie stało. Tutaj Niall, sprawca wypadku z kawą.
- Tak wiem
- Może jako wynagrodzenie za to dałabyś się namówić na wspólny spacer?
- Z wielką chęcią!
- To może w parku o trzynastej?
- Pasuje, będę czekać.- Odłożyłam telefon na jego miejsce. Zaczęłam piszczeć. Prawda była taka, że bardzo się mi spodobał. Miałam słabość do niebieskich oczu.
- Vivi! Musisz mi pomóc! Umówiłam się z Niall'em!
- To idziemy siostro!
Ruszyłyśmy na górę. Po trzydziestu minutach poszukiwań znalazłyśmy co mam ubrać. Nie było to nic wyszukanego, ale miało zrobić wrażenie. Umyłam włosy przez co znów się pokręciły. Wysuszyłam je i ubrałam się. Moja kochana przyjaciółka namówiła mnie na delikatny makijaż. Ubrałam cienki płaszcz. Wzięłam torebkę z wszystkimi ważnymi rzeczami i wyszłam z domu.

* Vivien*
Obudził mnie wielki huk dobiegający z kuchni. Czemu akurat teraz, kiedy sobie smacznie śpię?! Dobra, mniejsza o to. Przecież na dole może znajdować się jakiś włamywać, a nawet gorzej.
Szybko wstałam z łóżka. W pokoju nie było mojej przyjaciółki. O nie, nie, nie!! W pośpiech ubrałam moje różowe papucie króliczki oraz chwyciłam gitarę leżącą obok mojego łóżka po czym wybiegłam z pokoju. Po drodze naciągnęłam bluzkę i niczym burza wpadłam do wspomnianego pomieszczenia. Gdy zobaczyłam, co w niej było otwarłam szerzej oczy. Spojrzałam na Cat jak na nienormalną. Po chwili podeszłam do niej.
- Co ty robisz? Jest...- Spojrzałam na rękę- PRZECIEŻ JA TU NIE MAM ZEGARKA! IDĘ SPAĆ!
- Dobra, ale zejdź na śniadanie.
Przytaknęłam głową i udałam się na górę. Weszłam do pokoju. Wyciągnęłam z szafy taki zestaw i poszłam do łazienki ogarnąć się. Po paru minutach wyszłam z niej i skierowałam się z powrotem do kuchni. Usiadłam obok Cat i zaczęłam jeść. Ona postąpiła tak samo.
Po około dwudziestu minutach zadzwonił jej telefon. Spojrzała na wyświetlacz.  Zauważyłam, że pojawił się na nim nieznany numer. Odsunęła go w moją stronę. Zrobiłyśmy tak jeszcze kilka razy aż w końcu odebrałam.
-Tak?
- Czy rozmawiam z Cat?
- Nie z jej przyjaciółką. A ja z kim rozmawiam?
- Tutaj Niall, sprawca wypadku z kawą.
- Aaa.. ten chłopak ze Starbucks'a. - Przyjaciółka wyrwała mi telefon. Zaczęłam się śmiać jak opętana. Nagle poczułam ból w kostce. Spojrzałam pod stół, w miejsce gdzie mnie kopnęła.
Rozmawiała z nim chwilę, jeśli chwilą można nazwać rozmowę, która trwał dziesięć minut. Odłożyła urządzenie na jego wcześniejsze miejsce i zaczęła piszczeć.
- Vivi! Musisz mi pomóc! Umówiłam się z Niall'em!
- To idziemy siostro!
Ruszyłyśmy na górę. Po pół godziny znalazłyśmy o ma ubrać. Kiedy umyła włosy, zrobiła makijaż i założyła ciuchy wyszła i zostawiła mnie samą w wielkim domu.
Po długim namyśle postanowiłam się gdzieś przejść. Ubrałam się i przeczesałam włosy. Całe szczęście, że nie było zimno.
Skierowałam swoje kroki w stroną parku. Gdy dotarłam na miejsce usiadłam na ławce . Nikogo w pobliżu nie było. Byłam sama, całkiem sama... Przynajmniej tak mi się wydawało do momentu gdy usłyszałam czyjeś śmiechy. Szczerze? Wkurzyła mnie to i to bardzo! O wiele lepiej było mi w domu. SAMEJ W CISZY niż z KIMŚ W... nawet nie wiem jak to nazwać.
Podniosłam swój tyłek i zaczęłam iść w stronę domu. Aby się tam znaleźć musiałam przejść obok rozbawionych osób. Jak zawsze włożyłam ręce do kieszeni spodni a głowę spuściłam. Tak ruszyłam przed siebie. Gdy byłam bliżej nich jedna z tych osób odwróciła się a mianowicie chłopak.
- Hej! Ty nie jesteś tą dziewczyną ze Starbucks'a ?-Podniosła wzrok na niego. NIEGO a dokładnie chłopaka z kawiarni. Nie no... ja to mam szczęście! Czemu musiałam spotkać akurat niego a nie kogoś innego? Mógłby to być jeden z reszty kolegów „chłopaka” Cat, a nie On..
- Tak.. To ja Vivien.- Najchętniej uciekłabym stąd teraz, ale nie mogę... Jak to by wyglądało? Idzie sobie dziewczyna przez park. Spotyka chłopaka. Wita się z nim a potem ucieka? Nie.. to nie wchodzi w grę. Z grzeczności podałam mu rękę.
- Harry- Lekko uścisnął moją dłoń i nią potrząsną- A to Taylor- Wskazał na dziewczyną siedzącą obok niego. Miała około dwudziestu lat i blond włosy. Przywitałam się z nią tak  samo jak z  jej przyjacielem.
- Co, szpiegujesz Niall'a i swoją przyjaciółkę na randce.- Zapytał lokowany.
- Nie mam po co. Cat i tak mi opowie po powrocie.
- To co robisz?
- Nie widzisz? Stoję i rozmawiam z tobą. Na dodatek się śpieszę.
- Widzę, nie jestem ślepy.- Uśmiechnął się. Jaki on ma piękny uśmiech i te dołeczki! Dobra Vivi! Ogarnij się!
- Fajnie! Przepraszam was, ale muszę już iść. Ktoś na mnie czeka.
- Chłopak?- Jeju! Co go to obchodzi! Gdzie? JAK? Z KIM? DLACZEGO? Nie mógł sobie odpuścić i dać mi odejść?
- Coś ty taki ciekawski?
- Tak się tylko pytam.-Odpowiedział obojętnie.
- Aha... Dobra, to cześć! Miło było was poznać.
- Nam ciebie również.- Odezwała się blondynka.
Po 10 minutach znalazłam się w domu. Opadłam na kanapę w salonie i zamierzałam tam poczekać na powrót kumpeli. W między czasie myślałam o dzisiejszym spotkaniu Harry'ego.
Z jednej strony cieszyłam się jak małe dziecko, które dostało nową zabawkę a z drugiej... samotna, wkurzona i zazdrosna... Kiedy spotkałam go z NIĄ. Nie wiedziałam czy mam się  śmiać czy płakać.
Wczoraj w Starbucks'a gapił się na mnie, uśmiechał a nawet... zarywał. A dziś? Widzę go z dziewczyną?! Na pierwszy rzut oka byli szczęśliwą, kochającą się parą, czego im życzę bo przecież każdy na taką miłość zasługuje.
Ale... No...Może i go nie znam (choć bardzo chciałabym go poznać) to zaczynam do niego coś czuć. Gdy zobaczyłam ten jego szczery uśmiech z dołeczkami... aż na samo wspomnienie chce mi się uśmiechać. Zielone oczy, które w dziwny sposób wpływały na mnie, przez co mogłabym wpatrywać się w nie godzinami. Nie zmieniajmy tematu! Po prostu zabolało mnie kiedy zobaczyłam ich razem. Nagle rozległ się dźwięk otwieranych drzwi.
- Vivi! Jesteś w domu?!-Usłyszałam głos mojej kumpeli.
- Tak, w salonie!
- Ooo...-Weszła do pomieszczenia- Dobrze, że jesteś! Muszę ci wszystko opowiedzieć.- Uśmiechnęła się
- No to siadaj i opowiadaj!- Poklepałam miejsce obok mnie, aby je zajęła. Posłusznie wykonała i zaczęła nawijać bez końca.

* Harry *
Usiadłem na łóżku. Przetarłem oczy i wymacałem telefon. Spojrzałem na niego. Na wyświetlaczu pojawiły się trzy nieodebrane połączenia od mojej ukochanej i jedna nieprzeczytana wiadomość. Kliknąłem na przycisk „otwórz” i już po chwili ujrzałem treść „ Hej skarbie! :* Przepraszam jeśli ci przeszkadzam lub coś, ale kończę pracę wcześniej i pomyślałam, że się dzisiaj spotkamy. Kocham Cię! Tay <3 xoxo ” Mimowolnie się uśmiechnąłem. „ No hej, kochanie! :* Pewnie! To o 14 tam gdzie zawszę. Też cię kocham! Harry <3 xx ”  Odłożyłem przedmiot na bok i udałem się do łazienki. Odświeżyłem się i ubrałem czyste ciuchy. Zszedłem na dół do kuchni, co mnie zdziwiła to był ta tylko Niall.
Przywitałem się z nim po czym zrobiłem sobie płatki z mlekiem. Usiadłem przy stole
i zacząłem jeść. Blondyn usiadł na przeciwko mnie z wielką stertą kanapek.
- Stary, gzie ty to wszystko mieścisz?
- Sam nie wiem- Ledwo co powiedział z pełną buzią jedzenia.- Jakie masz plany na dzisiaj?
- Chyba wyjdę gdzieś z Taylor. A ty co kombinujesz?
- Pamiętasz tą dziewczynę z ?
- Tą w kręconych włosach?
- Tak, więc zadzwoniłem do niej i zgodziła się ze mną gdzieś wyjść.
Gadaliśmy przez dość długą chwilę. Doradziłem mu gdzie może zabrać Cat i takie tam. Nawet nie zauważyłem kiedy na zegarze wybiła 1320. Udałem się do swojego pokoju. Stanąłem przed szafą z ubraniami i wyciągnąłem z niej czarne rurki, koszulkę z jakimś napisem i bluzę tego samego koloru co spodnie. Założyłem to wszystko na siebie po czym zszedłem na dół. Ubrałem jeszcze swoje białe conversy i ruszyłem w stronę parku.
Droga nie była długa. Po zaledwie dwudziestu minutach dotarłem na miejsce. Usiadłem na mojej ulubionej ławeczce. Można stąd obserwować całą przestrzeń. Zamknąłem oczy i czekałem.
Poczułem jak ktoś kładzie mi dłonie na oczach w celu zasłonienia widoku. Uśmiechnąłem się. Już po chwili Taylor siedział obok mnie. Pocałowałem ją. Zaczęła opowiadać jak minął jej dzień. Przyznam się,że czasami się wyłączałem.
Po chwili zauważyłem znajomą mi twarz. W naszym kierunku podążała przyjaciółka „dziewczyny” Niall'a. Zaczęliśmy rozmawiać. Nie mogłem się skupić, gdyż dziewczyna nieświadomie odwracała moją uwagę swoim wdziękiem. Muszę przyznać, że była ładna, nawet bardzo... Starałem się utrzymać rozmowę jak najdłużej. Jakaś część mnie chciała ją bliżej poznać, zaprzyjaźnić się. Zadawałem bezsensowne pytania jedynie po to aby ją przytrzymać. Wiedziałem, że oberwie mi się za to od Taylor, ale ignorowałem to. Zauważyłem jak brunetka odchodzi. Blondynka natomiast zgromiła mnie wzrokiem.
- Co to miało być?!- A nie mówiłem...
- Ale co?- Starałem się udawać głupiego.
- No ta cała gadka: „ Ty nie jesteś tą dziewczyną ze Starbucks'a ? ”, „ Szpiegujesz Niall'a i swoją przyjaciółkę na randce? ”- Zaczęła naśladować mój głos.
-To już człowieka zapytać nie można?
- Harry, przestań! Mam cię już dość!- Krzyknęła i wstała z ławki. Powoli zaczęła odchodzić.
- Tay, wracaj!- Zacząłem ją wołać, lecz ona nie zwracała na mnie uwagi. Ruszyłem za nią i chwyciłem za rękę. Odwróciła się w moją stronę. Pierwszy raz zobaczyłem w jej oczach łzy. Próbowała mi się wyrwać, ale mocno ją przytuliłem. Dalej się szamotała.
- Posłuchaj mnie! KOCHAM TYLKO CIEBIE! Po prostu chciałem sprawdzić czy to na.-Pocałowałem ją Potem uśmiechnięci od ucha do ucha ruszyliśmy dalej.

* Niall*
Obudziłem się dość wcześnie jak na mnie. Doczołgałem się do łazienki. Po wykonaniu wszystkich porannych czynności ślimaczym krokiem doszedłem do kuchni. Zacząłem sobie robić kanapki. Przyszedł również Hazz i przygotował sobie śniadanie. W międzyczasie zaczęliśmy rozmawiać. Po chwili poszedł do siebie. Ja także to uczyniłem. Wybrałem jakieś ciuchy. Spędziłem nad tym więcej czasu niż zwykle. Ubrałem się i wyszedłem z domu. Ruszyłem do parku. Usiadłem na jednej z ławek. W końcu ją zobaczyłem. Podniosłem się z miejsca i z szerokim uśmiechem na twarzy podszedłem do niej.

~*~
Na początku chciałybyśmy przeprosić, że dodajemy notkę z opóźnieniem. Dziwnym trafem obie się rozchorowałyśmy i nie było jak..
Mamy nadzieję, że wam się spodobało.
Chciałyśmy również życzyć wam wspaniałych i niezapomnianych wakacji.
Pozdrawia Pysia and Lucky. xx

9 komentarzy:

  1. Się już tak nie usprawiedliwiaj Weroniko (wiem jestem wredna). Rozdział fajny dobrze że nie jest napisany jak poprzedni w sensie że jedno wydarzenie z perspektyw paru osób i że więcej się dzieję. Nie mogę się doczekać następnego. Wam też życzę wspaniałych i miłych wakacji. @ismena6

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział :) Czekam na kolejny :3 @fuckngmonkey

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział :P Bardzo mnie się podobało że jedna sytuacja z kilku perspektyw, dobrze piszesz i czekam na next :D @Paula_Styles_18

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny rozdział *.* ogólnie nie czytam o 1D ale chyba zacznę <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam wczoraj te dwa rozdziały i napiszę szczerze, że mnie wciągnęło :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział. Nie mogę doczekać się kolejnego! xoxo

    OdpowiedzUsuń
  7. Rób ten trzeci rozdział bo już się doczekać nie mogę !! ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. duwgwyegdfugscsdfuyasgduyg <3 zakochałam się w tym :))

    OdpowiedzUsuń
  9. jakie to zarąbiste *-* chcę już następny rozdział! xx

    OdpowiedzUsuń